Anty poradnik porozstaniowy

W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić prosty poradnik, co trzeba zrobić - czego nie robić - a co i tak się zrobi samo po rozstaniu.

I. Rozstanie faza pierwsza - niedowierzanie, złudna nadzieja...
Ah on pewnie zaraz napisze. Wcale tak nie myśli. On wróci - przecież tak bardzo mnie kocha.
Bzdury. Nie kocha i nie wróci.
Faza pierwsza to czas kiedy intensywnie się łudzimy. Telefon komórkowy jest naszym nieodzownym najwierniejszym towarzyszem. Dyżurowanie przy komórce i gapienie się w pusty ekran staje się wręcz naszym hobby.
Cóż on nie napisał i nie napisze - tak już jest i będzie.
Niestety proces oswojenia się z tą myślą jest zawsze bardzo czasochłonny i może trwać nawet do kilku miesięcy.


II. Rozstanie faza druga - złość, gniew, frustracja.
Powoli dociera do nas, że to KONIEC.
Charakterystyczne dla tego etapu jest wyrzucanie Ukochanego z facebooka, kasowanie jego numeru telefonu oraz blokowanie go na innych poltarach społecznościowych.
Naturalnie nadal gapimy się nieustannie na telefon komórkowy, ale przy tym bardzo dużo płaczemy. Namiętnie rozpaczamy i zatapiamy smutki stając się smakoszem win wytrawnych, zresztą tych półwytrawnych też.
III. Rozstanie faza trzecia - próżnia emocjonalna.
To czas kiedy powracamy do wszelkiej równowagi. Przyzwyczajamy się do życia bez niego. Na ekran telefonu spoglądamy raz na godzinę. Do naszego życia wraca normalność.
Chcemy ułożyć sobie życie - rozglądamy się za nowym uczuciem. Zniesmaczone brakiem nowych kandydatów stwierdzamy, że facet przecież kobiecie do szczęścia potrzebny nie jest, więc odpuszczamy i wybieramy życie pustelnicze.
Naturalnie łudzimy się, że on wróci, bo przecież tak nas kochał. Ale że jesteśmy realistkami - czekamy spokojnie aż nam przejdzie.
IV. Rozstanie faza czwarta - wolność, nowa miłość.
Tej bazy jeszcze nie osiągnęłam cdn.:)

Oto parę porad, jak po rozstaniu nie utracić szacunku do samej siebie.

1. Płacz, ale tylko w poduszkę.
2. Za każdym razem, kiedy chcesz do niego napisać - idź na spacer, umyj naczynia, zacznij sprzątać. Cokolwiek, tylko nie pisz.
3. Pisz do niego list. On go nigdy nie otrzyma, ale będziesz mogła wyrzucić z siebie negatywne emocje, gniew i smutek.
4. Spakuj wszystkie rzeczy z nim związane i wynieś do piwnicy. Na początku niczego nie wyrzucaj. To i tak nie pomoże, a sprawi jeszcze większy ból. Z czasem sama zechcesz się ich pozbyć. Ale nie musimy tego robić drastycznie. Przecież już raz musiałyśmy się rozstać z Ukochanym, po co samej sobie zadawać cierpienie.
5. Jeśli związek się kończy, tzn. że coś musiało być nie tak. Dlatego usiądź i przeanalizuj na spokojnie cała waszą relację. Wypisz wszystkie dobre i złe strony waszego związku. Ja zrobiłam to w postaci tabeli. Jako podsumowanie na plusie miałam 13 punktów, na minusie dobiłam czterdziestki.
Kochać nadal to jedno, ale mieć czarno na białym, że facet do ciebie nie pasuje, to drugie.
6. Napisz na kartce argumenty, dla których z tobą zerwał. Przykre słowa, które powiedział. Jeśli w chwili niepoczytalności umysłowej zechcesz do niego napisać, łudząc się, że on milczy bo myśli, że ty mu nie wybaczysz - przeczytaj proszę tę kartkę. Czy mężczyzna, który kocha - mówi, coś takiego??? A więc, proszę was bardzo...
7. Zajmij się czymś, co lubisz - czytaj książki, spaceruj, szydełkuj, zajmij się czymkolwiek - choć na siłę. Z czasem wejdzie ci to w nawyk, a może w ten sposób odkryjesz w sobie nowe talenty.
8. Pamiętaj, że zakochany mężczyzna jest jak czołg pancerny. Zrobi wszystko, aby zdobyć kobietę, której pragnie - słowa jednej z koleżanek z forum ABC Tarota. Dlatego nie pisząc, nie dzwoniąc on daje ci jasno do zrozumienia, że niestety nie zakwalifikowałaś się do kolejnego etapu w jego życiu.
9. Zaloguj się na portalu randkowym. To nic, że jesteś niegotowa na nowy związek. Pisząc z kimś, przynajmniej będziesz miała zajęte myśli i będziesz czuła się adorowana.
Naturalnie można na złość Ukochanemu spotykać się z innym i robić tak, aby się dowiedział. Szczególnie polecane dla dziewczyn porzuconych dla innej. 
Pomyłkowe smsy - np. w stylu kotku dziękuję za miły wieczór przez pomyłkę wysłane do byłego należy sobie jednak darować - dziewczyny, oni wiedzą, że to żadna pomyłka.... No ale każda zrobi, co będzie uważała.
10. Terapia - dlaczego nie? naturalnie dla trudniejszych przypadków. Nie musimy się tego wstydzić. Mogą wyniknąć z tego tylko pozytywne rzeczy - kompetentna osoba pomoże nam uporać się z naszym bólem i odnaleźć siebie.
11. I ostatnie - obowiązkowo nie wysyłaj mu życzeń w jego urodziny!!!

Dlaczego anty porady, dlaczego piszę, że należy być silną, wytrwać, że życie bez Ukochanego jest trudne lecz nie niemożliwe.
Każda z nas zasługuje na miłość i pragnie miłości. Jedna miłość jest bardziej błaha, druga poważniejsza, jedna krótka i intensywna, inna zaś długa i wytrwała. Każde uczucie ma w sobie coś szczególnego, co sprawia, że jest ono to jedyne.
"Miłość jest ważna, gdy się dzieje. A kiedy umrze - nie istnieje" - jak śpiewa Grzegorz Tomczak.
Dlatego piszę otwarcie o tym, żeby pozwolić mu odjeść. Po co trzymać go przy sobie na siłę, zmuszać do kochania. Ile przetrwa taki związek - rok, góra dwa. A potem on i tak odejdzie. Nie zmusi się serca, by nas kochało. Może być czułe, ale to jeszcze nie miłość!!!!
To nie tak, że uniosłam się honorem, kiedy Ukochany powiedział, że ma wątpliwości. Dałam mu czas na przemyślenie, a sama usunęłam się w bok. On opuścił mnie świadomie. A ja pozwoliłam mu odejść.
Pewnie, że mam ochotę do niego napisać. Ale co mi to da tak właściwie - przyniesie ukojenie??? Wyjaśni cokolwiek... może??? ale co dalej... z napisaniem do niego wiązałabym nadzieję na powrót do siebie - ale on przecież tego nie chce. Czy rzeczywiście jeszcze raz chcę usłyszeć z jego ust - że to już koniec.
Życie kobiety ze złamanym sercem nie jest ani łatwe, ani proste ani też przyjemne. Ale dla niej przynajmniej jedno jest jasne - jeśli Ukochany jakimś cudem zechce wrócić - to tylko dlatego, że jego życie bez niej nie ma sensu. Ale on do tego doszedł sam. Jeśli nie wróci, to znaczy, że ułożył sobie życie bez ciebie. A teraz Twoja kolej.

Komentarze

  1. Dziękuje za to co napisałaś, pomogło mi w chwili gdy zaczął wracać sentyment do pana T....Pozdrawiam mocno i trzymam za Ciebie kciuki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

10 Mieczy - bo co nas nie zabije, to nas wzmocni

Smutna historia o 8 Kielichów

Zdrada